nie listopadki:



A białych jest najwięcej.


Jest jeszcze jeden mały jasnoróżowy, ale ma dopiero pąki, i to ledwie trzy. Nie wiem, skąd mi się wzięło tyle białych, miały być dwa, a okazało się, iż jest cztery.
A dziś herbatka zimowa z Adalberta: earl grey plus kardamon. Dla mnie tylko earl grey, wyraźniejszy niż poprzedni, smaczny. Kardamon zaczyna szczypać na języku dopiero po dopiciu ostatniego łyczka.




Po pierwsze, iż Bóg nie buja w obłokach, a jak działa, to na konkretach: ten i ten, z takiego i takiego rodu, w tym i tym czasie. Życie, nie poezja.
Po drugie. W tym tekście Bóg Sam Sobie przeczy. Bo ludzi sprawiedliwych traktuje tak, jakby ich nie lubił :P. jeżeli spełniali Prawo, powinni mieć gromadę dzieciaków, bo On kiedyś tak Obiecał. No ale Bóg niestety tak Ma.
Po trzecie. Elżbieta była niepłodna, czy tylko uchodziła za niepłodną. I czemu Elżbieta, a nie Zachariasz. OK, kultura była (i jest) taka, iż jak czyjaś wina, to zawsze baby. Ale Łukasz był lekarzem i musiał widzieć przypadki męskiej niepłodności przecież. Może dlatego, iż Zachariasz był kapłanem, a to stawiało go ponad podejrzeniami? A jeżeli tak, to czy wolno mu było żyć z grzesznicą okrytą hańbą niepłodności, karaną przez Boga? Ile trzeba mieć siły, żeby znosić Bożą karę za nic. Żeby uchodzić za grzesznicę i nie stać się grzesznicą. Żeby nie zostawić grzesznicy i nie poszukać sobie takiej, co będzie rodzić i dwa razy w roku, jak się uda. Bo Pan pobłogosławił.
I iż strasznie przepraszam moich przodków protestantów, ale nie wierzę, iż ludzkie powodzenie jest owocem wierności Bogu, a cierpienie jest owocem ludzkiego grzechu. No nie wierzę i już.
