Morele na polski klimat – które odmiany owocują najpewniej?

1 dzień temu

Zanim opowiem wam o morelach, muszę się przyznać do jednej wpadki. Pięć lat temu, po wizycie u cioci na Dolnym Śląsku, gdzie rosła jej przepiękna morela obsypana owocami, postanowiłem: „Ja też chcę taką!”. Pojechałem na pierwszą lepszą giełdę, kupiłem najtańsze drzewko od faceta, który zapewniał iż „wszystko rośnie”. No i rosło. Przez trzy lata rosło pięknie. Ale owoców? Zero. A w czwartym roku po mocniejszej zimie drzewo po prostu zdechło.

Wtedy zrozumiałem jedną prostą prawdę – morela to nie jabłoń. To drzewko z charakterem, które albo ci owocuje, albo cię wkurza. I wszystko zależy od jednej rzeczy: czy wybrałeś odpowiednią odmianę do naszego klimatu.

Dlaczego morele w Polsce to wyzwanie?

Morela pochodzi z ciepłych regionów Azji. Uwielbia słońce, ciepło i nie znosi naszych kaprysów pogodowych. A Polska to kraj, gdzie marzec potrafi być cieplejszy od maja, a przymrozki w kwietniu są jak telefon od teściowej – nikt ich nie chce, ale zawsze mogą się zdarzyć.

Największy problem? Morela kwitnie wcześnie. Czasem już w marcu, na pewno w kwietniu. I właśnie te piękne, różowe kwiatki są jej piętą achillesową. Wystarczy jedna mroźna noc i możesz zapomnieć o owocach w tym roku.

Co może pójść nie tak?

Przez lata obserwowałem sąsiedzkie morele i swoje własne. Wyłapałem kilka typowych problemów, które dręczą polskich ogrodników:

  • Drzewo pięknie kwitnie, ale nie ma owoców – to właśnie te przymrozki nocne w kwitnięciu

  • Zawiązki owoców opadają – najczęściej przez choroby grzybowe, zwłaszcza tę paskudną brunatną zgniliznę

  • Drzewo marznie zimą – zła odmiana, nieodporna na nasze mrozy

  • Liście dziurawe jak sito – dziurkowatość liści, klasyka gatunku

Ale jest nadzieja! Są odmiany, które naprawdę dają radę w naszych warunkach. I to o nich teraz opowiem.

Sprawdzone odmiany moreli dla Polski

Goldrich – twarda sztuka z Ameryki

Po moim pierwszym niepowodzeniu, kolega z pracy polecił mi Goldrich. „Weź tę odmianę, nie pożałujesz” – mówił. I miał cholerną rację.

Goldrich to taka amerykańska odmiana, która jakby nie przejmowała się naszymi zimami. Wytrzymuje mrozy bez mrugnięcia okiem. Ale najlepsze jest to, iż jej pąki kwiatowe są bardziej odporne na te wiosenne przymrozki. To nie znaczy, iż są niezniszczalne, ale mają większe szanse przetrwać niż u innych odmian.

Owoce ma duże – naprawdę duże. Pierwsze morele z mojego Goldricha ważyły po 70 gramów każda. Pomarańczowe, gładkie, słodkie. Żona robiła z nich dżem, a ja jadłem prosto z drzewa. I co najważniejsze – ten Goldrich owocuje u mnie co roku. Co. Roku. To jest właśnie to, o co chodzi!

Plus ma jeszcze jedną zaletę – jest odporny na szarkę, tę wirusową chorobę, która potrafi wykończyć całe sady. Dla amatorskiego ogrodu to naprawdę ważna sprawa.

Jeśli szukacie pewniaka, który nie zawiedzie, Goldrich ze sprawdzonej szkółki to strzał w dziesiątkę. Sam mam tę odmianę i szczerze ją polecam.

Hargrand – gigant wśród moreli

Mój sąsiad Marek ma Hargranda. Jego morele to prawdziwe potwory – największe ważą po 80 gramów. Pierwszy raz jak mi pokazał taką morelę, myślałem iż żartuje. „To pewnie jakaś brzoskwinia” – powiedziałem. A on tylko się śmiał.

Hargrand ma tę zaletę, iż jest naprawdę twardy. Wytrzymuje do -30 stopni! W polskich warunkach to spora zaleta. Kwitnie późno – w połowie kwietnia, czasem choćby pod koniec – więc ma większe szanse ominąć przymrozki.

Owoce dojrzewają późno, w połowie sierpnia. To znaczy, iż cały sezon możesz mieć morele – najpierw Goldrich czy Wczesna z Morden, a potem Hargrand zamyka sezon.

Jedyny minus? Hargrand nie jest samopylny. Potrzebuje zapylacza w pobliżu. Ale jeżeli masz dwie-trzy morele w ogrodzie, to nie jest problem.

Somo – polska klasyka

Somo to nasza rodzima odmiana. Hodowana w Polsce, przystosowana do polskiego klimatu. Kwiaty ma naprawdę odporne na przymrozki – to jej największa zaleta. Jak inne odmiany już tracą zawiązki, Somo dalej dzielnie owocuje.

Owoce są mniejsze niż u Goldricha czy Hargranda, ale za to jest ich dużo. Idealnie nadają się na przetwory – kompoty, dżemy, soki. Świeże też są smaczne, ale naprawdę w przetworach się sprawdzają.

Jeśli mieszkasz w rejonie, gdzie przymrozki w maju to norma, Somo może być twoim wyborem.

Wczesna z Morden – dla niecierpliwych

Kolega z działki obok ma Wczesną z Morden i zazdrośzczę mu każdego roku. Dlaczego? Bo on zbiera morele pod koniec czerwca, a ja dopiero w lipcu mogę zacząć!

Ta odmiana pochodzi z Kanady, a tam zimy są jeszcze gorsze niż u nas. Więc jest naprawdę odporna na mróz. Owoce ma średniej wielkości, bardzo aromatyczne. Najlepiej smakują na surowo, prosto z drzewa.

Minus? Kwitnie bardzo wcześnie, więc jednak czasem przymrozki mogą ją dopaść. Ale jak już owocuje, to warto czekać.

Co jeszcze warto wiedzieć?

Miejsce sadzenia to podstawa

Morela potrzebuje słońca. Dużo słońca. Minimum 6 godzin dziennie, a najlepiej cały dzień. Plus osłona od północy – mur domu, płot, cokolwiek co zatrzyma zimny wiatr.

U mnie Goldrich rośnie przy południowej ścianie garażu. Tam jest zawsze o kilka stopni cieplej niż w reszcie ogrodu. I to te kilka stopni robi różnicę w czasie kwitnienia.

Gleba nie może być byle jaka

Morela nie lubi mokrych nóg. jeżeli masz gliniastą, ciężką glebę gdzie stoi woda, to musisz to naprawić. Dodaj piasku, kompostu, zrób drenż. Inaczej korzeń zgnije w pierwszą mokrą wiosnę.

Najlepsza gleba to taka lekka, przepuszczalna, zasobna w próchnicę. Odczyn lubi obojętny albo lekko zasadowy.

Podlewanie – szczególnie młodych drzewek

Pierwszy rok po posadzeniu to najważniejszy moment. Młoda morela musi być regularnie podlewana. Nie zalewana, ale wilgotna. Ja podlewałem swojego Goldricha dwa razy w tygodniu przez całe pierwsze lato.

Starsze drzewa radzą sobie lepiej, ale w czasie suszy też trzeba pomóc. Szczególnie w czasie kiedy zawiązują się owoce.

Choroby – lepiej zapobiegać

Brunatna zgnilizna to największy wróg moreli. Widziałem jak ona potrafi w tydzień zniszczyć pół drzewa. Klucz to profilaktyka – wiosenne opryski miedzią, dbanie o to żeby rany po cięciu były zabezpieczone.

Ja używam maści ogrodniczej na każde większe nacięcie. Może to przesada, ale wolę dmuchać na zimne.

Praktyczne pytania, które sam sobie zadawałem

Ile czekać na pierwsze owoce?

To zależy od odmiany i wielkości sadzonki. Goldrich i Hargrand zaczynają owocować w trzecim-czwartym roku. Karola czasem już w drugim. Somo w trzecim.

Ale uwaga – pierwsze owoce to często ledwo kilka sztuk. Pełen plon będzie dopiero po pięciu-sześciu latach.

Jedna morela czy kilka?

Jeśli wybierasz odmianę samopylną jak Goldrich, Karola czy Somo, wystarczy jedno drzewko. Ale jak masz miejsce, lepiej mieć dwie-trzy różne odmiany. Po pierwsze masz owoce przez dłuższy sezon, po drugie lepsze zapylenie = więcej owoców.

Kolumnowa czy zwykła?

Morele kolumnowe to fajna sprawa dla małych ogrodów. Zajmują mało miejsca, łatwo je chronić przed mrozem. Ale prawda jest taka, iż zwykłe, dorodne drzewo da ci więcej owoców i jest bardziej odporne.

Ja bym kolumnowe sadził tylko tam, gdzie naprawdę nie ma innej opcji. W ogrodzie wolę normalne drzewko.

Gdzie kupować sadzonki?

To może najważniejsza rada w tym całym artykule. Nie kupujcie moreli gdzie popadnie! Giełdy, bazary, nieznane źródła – to loteryjka. Możecie dostać złą odmianę, chore drzewko albo w ogóle nie to co myślicie iż kupujecie.

Sprawdzone szkółki ogrodnicze to inwestycja, nie wydatek. Tam macie pewność, iż sadzonka jest zdrowa, to naprawdę ta odmiana którą chcecie i iż ma szansę przeżyć w waszych warunkach.

Ja po swojej pierwszej wpadce zawsze kupuję sadzonki ze sprawdzonych miejsc. I już nie mam problemów.

Podsumowanie – moja Top 3

Gdybym miał polecić trzy odmiany dla przeciętnego polskiego ogrodu, byłyby to:

  1. Goldrich – niezawodna, odporna, duże owoce, owocuje co roku. Mój wybór numer jeden.

  2. Karola – dla tych co chcą spokoju. Samopylna, odporna, nie wymaga specjalnej pielęgnacji.

  3. Somo – dla regionów z trudnym klimatem. Polska odmiana, która zna nasze warunki.

Jeśli macie miejsce na dwie morele, weźcie Goldrich i Somo. Będziecie mieć owoce przez cały sezon i pewność, iż przynajmniej jedna da plon choćby jak pogoda się wykolei.

I co teraz?

Najlepszy czas na sadzenie moreli to wczesna wiosna albo późna jesień. Wiosną drzewo ma cały sezon żeby się zakorzenić. Jesienią kupicie sadzonki z lepszym systemem korzeniowym, ale musicie dobrze je zabezpieczyć na zimę.

Ja posadzę swojego Goldricha wiosną i nie żałuję ani przez chwilę. Teraz mam drzewo wysokie na trzy metry, które co roku daje mi kilka kilo przepysznych moreli. A to wszystko dlatego, iż wybrałem odpowiednią odmianę do naszego klimatu.

Zaufajcie mi – morela w polskim ogrodzie to możliwe. Trzeba tylko wiedzieć, które odmiany mają szansę. A te, które wam wymieniłem, naprawdę mają.

Powodzenia z waszymi morelami! I pamiętajcie – pierwsze owoce smakują najlepiej. To nie tylko morele, to efekt waszej cierpliwości i mądrego wyboru.

Idź do oryginalnego materiału