Na placu pojawiły się transparenty i hasła: „stop śmierciom zwierząt”, „dość bierności władz Poznania”. Zapłonęły świeczki, złożono kwiaty – wszystko w geście pamięci o Kindze.
– Dzisiejszy protest jest apelem, wołaniem o pomoc do władz miasta w związku z serią śmierci, które miały miejsce w Starym i Nowym Zoo. Do tej pory nie zostały wyjaśnione. Zoo milczy, a to rodzi spekulacje – mówił Jakub Starosta, zoopsycholog i aktywista prozwierzęcy.
Głos zabrała także Grażyna Szulc, współorganizatorka demonstracji. – Nie możemy patrzeć, jak te zwierzęta cierpią. Pojawiały się doniesienia o niewłaściwym pokarmie, choćby o spleśniałym sianie. Chcemy kontroli zewnętrznej, która sprawdzi warunki życia i poprawi dobrostan zwierząt – podkreśliła.
Zdaniem organizatorów, w sprawę powinny zaangażować się co najmniej trzy instytucje: Najwyższa Izba Kontroli, komisja powołana przez miasto oraz Główny Inspektorat Weterynarii.
Wątek spleśniałego siana powrócił podczas protestu. To radna PiS Ewa Jemielity nagłośniła go kilka dni wcześniej, zarzucając władzom zoo zaniedbania. Kierownik Nowego Zoo, Remigiusz Koziński, określił te informacje jako „bzdury”. Jemielity, która również pojawiła się na proteście, nie wycofała swoich słów. – jeżeli mówię, iż słonie otrzymywały spleśniałe siano, nie rzucam tego gołosłownie. Mam dowody – zaznaczyła.
Protestujący zapowiadają, iż to nie ostatnie takie wydarzenie. Chcą, by sprawa śmierci zwierząt została wyjaśniona, a warunki w poznańskim zoo – niezależnie od lokalizacji – stały się przedmiotem szerokiej i jawnej kontroli.