Sąsiadka przestała odwiedzać babcię Warię i rozpowszechniła plotkę, iż babcia zwariowała na starość, bo trzyma rosomaka lub wilkołaka.

1 dzień temu

Sąsiadka przestała odwiedzać babcię Zofię i zaczęła szeptać, iż staruszka straciła rozum, bo trzyma w domu rosomaka albo jakiegoś kształtowanego potwora.

Babcia Zofia pewnego dnia znalazła w swoim ogródku szare, maleńkie kociątko. Mieszkała sama i była niezwykle dobra.

Przytuliła kotka do siebie, gdy nagle spadł deszcz i mocno zadrżała. W domu stała tradycyjna, gliniana piec, w którym radośnie trzaskało drewno.

Wkrótce kociątko, ogrzane, wypiło mleko starannie wlane przez Zofię. Babcia nie czuła już nudy miała kogoś, z kim mogła porozmawiać.

Kotek mruczał, słuchał babciowych piosenek i bawił się wełnianą kulką, podczas gdy Zofia wijała skarpetki i rękawiczki.

Klienci zawsze przychodzili, a kotek rósł, łapiąc myszy i szczury, doskonale znając swoją okolicę. Skakał po drzewach, a gdy zobaczył babcię, gwałtownie zstępował na ziemię. Babcia nie zastanawiała się nad jego dziwnymi zachowaniami.

Z czasem nazwała go czułym Kocurek. Kot zawsze odpowiadał na jej wołanie. Sąsiadka twierdziła, iż to nie kot, a raczej rosomak.

Zofia nie przejmowała się tym. Pewnego upalnego lata, zbierając maliny i czarne porzeczki, usłyszała syczenie.

Obniżywszy głowę, zobaczyła ogromną żmiję w gotowości do ataku. Wiedziała, iż nie zdoła wskoczyć na stół nogi były wiotkie, a wiek nie sprzyjał.

Zanim zdążyła zareagować, Kocurek natychmiast wskoczył na żmiję i w mig ją pokonał, po czym bawił się z nią, choćby wyciągając ją na wysokie drzewo.

Później żmija spadła pod dom sąsiadki, wyjąc niczym prosię. Kocurek, nie zważając na krzyki, zabrał węża z powrotem.

Sąsiadka przestała odwiedzać Zofię i rozpowiadała, iż babcia zwariowała, bo trzyma w domu rosomaka albo jakiegoś zmiennokształtnego.

Babcia nie przejmowała się rozmiarem swojego pupila był jej ukochanym. Głaskała go, a on spał zwinięty na dywanie przy jej łóżku.

Kocurek uwielbiał biegać po gęstej trawie, czasem drzemnąc w upale, ale zawsze wracał do domu, gdy nadszedł czas.

Pewnej nocy, po zasypianiu, babcia zostawiła okno lekko uchylone, bo kot lubił wchodzić na podwórko.

Do otwartego okna wślizgnęli się dwaj miejscowi pijacy, wiedząc, iż babcia właśnie otrzymała emeryturę. Z ręcznika zrobili jej opaskę.

Widząc śpiącą staruszkę, obudzili ją i zaczęli pytać o pieniądze. Przerażona, z opaską na ustach, mogła tylko płakać i drżeć.

Jeden z napastników próbował wyciągnąć nóż. Babcia wydała krzyk, a opaska wpadła jej do ust. Mieszkanie zaczęło się przewracać, gdy nagle w okno wpadła ogromna, kudłata cień.

Bez odwracania się jeden z przestępców krzyknął: Borys, to ty? Co znalazłeś u sąsiadki? Ona właśnie dostała emeryturę!

Cień rzucił się na jednego, chwycił go za gardło, potem na drugiego, wbił w oko. Mężczyzna zaczął wyć jak prosię.

Boże! Nieczysta moc! Domowy! wykrzyknął potwór, pełen sierści i syczący. Zielone oczy błyszczały w półmroku, a on przeskakiwał z jednego na drugiego.

Babcia cicho zdjąła opaskę i włączyła światło. Natychmiast rozpoznała włamywaczy i głośno krzyknęła: Pomocy!

Światło rozświetliło wszystkie okna. Sąsiedzi wbiegli do domu, zobaczyli przerażający widok: na podłodze leżeli dwaj pijacy, jeden z roztrzaskaną twarzą, drugi trzymający się za gardło, wszystko pokryte krwią. Babcia siedziała na łóżku, obejmując Kocurka.

Kot syczał, nie wpuszczając nikogo do środka. Babcia przypomniała sobie sąsiadkę i trzeciego rozbójnika, który uciekł do sauny. Tam został pobity, a skradzione pieniądze 500 zł odebrano i zwrócono sąsiadce. Zdecydowali nie wzywać policji, bo ważniejsze było ich własne bezpieczeństwo. Złodzieje zostali ukarani i przestawieni, iż nie będą już ryzykować kłopotów z kotem.

Jeden z nich, jąkając się, powiedział, iż to nie kot, ale MAJ HUN!, jak widział w telewizji.

Ty podły! Obmawiasz mojego kota! rzuciła babcia, dając mu w twarz łapówkę. Sam jesteś taki!

Historia kończy się prostym przesłaniem: choćby najmniejsza dobroć, jak opieka nad bezdomnym kotem, może stać się tarczą chroniącą nas przed niebezpieczeństwem; współczucie rodzi siłę, której nigdy nie przewidzimy.

Idź do oryginalnego materiału