Ojciec opowiada o koszmarze pod Zieloną Górą. "To był mój jedyny syn"

4 godzin temu
- To był mój jedyny syn. Był wysportowany. Miał 192 centymetry wzrostu - mówi załamany pan Jerzy w rozmowie z "Uwagą! TVN". Jego 46-letni syn, zawodowy kierowca ciężarówki, został śmiertelnie pogryziony przez psy z pobliskiej strzelnicy pod Zieloną Górą. - Leżał dwie godziny, ubrania miał rozerwane przez psy - wspomina ojciec mężczyzny.
Idź do oryginalnego materiału