To nie pierwsza taka sytuacja, w której miłośnicy śląskiego zoo dopatrują się zaniedbań czy błędów ze strony jego pracowników. Mowa tu przede wszystkim o Facebookowej grupie „I love Śląske Zoo”. Jej administratorzy deklarują, iż jest tylko przestrzeń do dyskusji. Z tą narracją nie zgadza się Śląski Ogród Zoologiczny. Przytłoczony ilością zapytań oraz uwag inspirowanych dyskusją w tej grupie, postanowił zmierzyć się z problemem. Tym razem poszło o staw obok budynku dyrekcji.
Skala problemu
To już kolejny raz, jak deklarują pracownicy zoo, kiedy muszą mierzyć się z falą zapytań, wątpliwości oraz nieprawdziwych informacji ze strony członków grupy „I love Śląskie Zoo”. Tym razem jednak konflikt wydaje się przybierać na sile.
- Przedstawiciele tej grupy publikują tam informacje, które nie są prawdą. Zwykle zamieszczane tam wpisy dalece od niej odbiegają, a każda próba sprostowania w komentarzu, czy w inny sposób, spotyka się z hejtem i zarzutami w kierunku Śląskiego Ogrodu Zoologicznego – przyznaje w rozmowie z nami Dylan Błażejowski z działu marketingu i kontaktu z mediami śląskiego ogrodu zoologicznego.
Grupa na Facebooku – dyskusja czy atak?
Przeglądając profil „I love Śląskie Zoo” faktycznie można śmiało stwierdzić, iż w wielu przypadkach grupa opiera się na dyskusji, wymianie spostrzeżeń czy swoistego rodzaju debacie. Głównie chodzi o rozwiązania stosowane nie tylko przez Śląski Ogród Zoologiczny, ale również obiekty, które pozostają w sąsiednich regionach. Zresztą sami administratorzy w poście opublikowanym na platformie z dnia 23 września br., deklarują:
Czy faktycznie ktoś próbuje ograniczać te rozmowy? Z taką narracją można się tam spotkać. Z drugiej strony czynione uwagi i wysyłane później w dużej liczbie wiadomości i zapytania momentami paraliżować mają prace w ogrodzie zoologicznym.
- Nasi pracownicy dziennie zaczynają pracę od odpowiadania na wiadomości nadesłane przez użytkowników m.in. tej grupy. Tak to nie może wyglądać, bo to utrudnia nam pracę i odciąga od zadań, które faktycznie powinny być w tym czasie wykonywane. Przecież przede wszystkim chodzi o zwierzęta. Ponadto wiele z tych wiadomości jest, kolokwialnie mówiąc, absurdalne i zupełnie niezgodne z prawdą. Czasem trudno to wytłumaczyć – dodaje Dylan Błażejowski, Śląski Ogród Zoologiczny.

Tym razem poszło o staw i wyspę
W tej historii wszystko zaczyna się od gibbonów (Gibbony to małe, zwinne małpy człekokształtne, pochodzące z Azji Południowo-Wschodniej). Kiedyś te urocze zwierzęta mogły swobodnie korzystać z wyspy na stawie przy budynku dyrekcji. Była tam specjalnie przeznaczona dla nich infrastruktura, która niestety z czasem coraz głośniej domagała się renowacji. By do niej doszło, niezbędne było spuszczenie wody ze stawu i właśnie tu pojawił się kolejny problem.
- Z początkiem września pracownicy i osoby związane z zoo przekazały informację, iż woda w stawie zostanie spuszczona. Dowiedzieliśmy się również, iż w zbiorniku są nie tylko ryby, ale inne gatunki zwierząt i roślin, w tym również te chronione. Nie mogliśmy pozostać wobec tego obojętni – przyznaje w rozmowie z nami Marcin Jurczyński, administrator grupy.
Faktycznie na grupie pojawiły się obszerne posty, które sugerowały zaniedbania w tej sprawie Śląskiego Ogrodu Zoologicznego. I tu metaforycznie można powiedzieć, iż woda w stawie się przelała. Te zarzuty nie pozostały długo bez odpowiedzi. Przedstawiciele śląskiego zoo, jak sami przyznają, próbowali skontaktować się z członkami grupy, by ci zaprzestali szerzenia, kolejnych ich zdaniem nieprawdziwych informacji. gdy to nie pomogło doa akcji wkroczyła kancelaria prawnicza.
Reakcja administratorów grupy pojawiła się bardzo szybko. W poście na Facebooku wrócili się do innych użytkowników:
- Powielanie tych nieprawdziwych informacji w gruncie rzeczy jest bardzo szkodliwe dla zoo, Trudno jest, później najprościej rzecz ujmując, to odkręcić – tłumaczy decyzję Dylan Błażejowski, Śląski Ogród Zoologiczny.
Jak jest naprawdę?
By w tej całej burzy w szklance wody ze stawu, dojść do sedna problemu, należało zapytać o opinie niezaangażowane bezpośrednio w kłótnię instytucje, które sprawują nadzór nad funkcjonowaniem Śląskiego Ogrodu Zoologicznego. Tak mieli postąpić administratorzy grupy. Skoro chodzi o staw i chronione gatunki, także my zwróciliśmy się z pytaniem do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Katowicach.
„Z przekazanych informacji wynika, iż w dniach 8–22 września 2025 r. prowadzono prace konserwacyjno-porządkowe, które rozpoczęto od odłowu i zabezpieczenia ryb, obejmowały one stopniowe spuszczanie wody oraz czyszczenie stawu przy wyspie gibonów. Równolegle prowadzone były codzienne obserwacje ukierunkowane na stwierdzenie ewentualnej obecności gatunków chronionych płazów. Jak poinformowało ZOO, w trakcie kontroli nie stwierdzono występowania płazów ani ich form rozwojowych” – przekazała nam rzecznik RDOŚ Natalia Zapała.
W związku z tym ingerencja ze strony RDOŚ nie była konieczna. Podobne pytane skierowaliśmy do Regionalnego Zarządu Wód Polskich w Gliwicach. Zapytaliśmy także Śląski Urząd Marszałkowski sprawujący nadzór nad ogrodem zoologicznym, czy zamierza w tej sprawie, ale także w szerszym kontekście poszukać rozwiązania problemu. Na odpowiedź jeszcze czekamy. Gdy nadejdzie, na pewno do sprawy wrócimy.