Pamięć kości, pamięć roślin. Wywiad z choreografką Aleksandrą Borys i dramaturżką Katarzyną Słobodą, które przygotowują w ramach gdańskich Przestrzeni Sztuki – Taniec premierę spektaklu pt. WYPLATAJĄCE EMPIRIA

Zuzanna Berendt: W pracy, którą właśnie przygotowujecie, nawiązujecie do historii, tradycji i mitologii związanych z wyplataniem. Jakie to historie i mitologie?
Aleksandra Borys: Interesują mnie historie i mitologie zapisane w ciałach i ziemi. Progiem wejścia do tych ucieleśnionych mitologii są gesty i działania, praktyki współbycia. W tym kontekście istotny jest dla mnie koncept „plantcestors” czyli „roślinnych przodków”. najważniejsze jest w nim to, iż jesteśmy w stanie na różne sposoby ożywiać swoją pamięć o relacjach z roślinami wychodząc od zauważenia tego, co nas otacza, co znamy. W tym, iż tak chętnie pijemy rumianek, kryje się jakaś historia współbycia, podobnie w przekazywanej nam od dzieciństwa wiedzy, iż pokrzywa parzy, ale jest też lekarstwem. Dla mnie te mitologie i historie są wplecione w nasze odruchy, codzienne zachowania w relacji do ziemi i roślin. Pracując nad fizycznością, czerpię z kości i zapisanej w nich pamięci. Można do niej dotrzeć nie tylko przez myślenie, ale też przez czucie i działanie.
ZB: Wydaje ci się, iż to powracanie pamięci o relacjach z ziemią wiąże się ze świadomością ekologiczną, która teraz budowana jest często w przyspieszonym tempie przez kryzys klimatyczny?
AB: Cała moja praktyka artystyczna wychodzi z miejsca depresji ekologicznej i szukania sposobu poradzenia sobie z nią. Zrozumiałam, iż dbanie i rozwijanie relacji ze swoim ciałem, ziemią czy świadomości ekologicznej otwiera możliwość radzenie sobie z obecnym stanem środowiska. Bardzo istotną autorką w tym kontekście jest dla mnie Vandana Shiva i to, jak ona praktykuje i ucieleśnia ekologię feministyczną, z jakiego miejsca mówi o relacji człowieka z innym-niż-ludzkie. Jej teorie środowiskowe są w krytycznym dialogu z polityką i ekonomią.
ZB: Obecność roślin jest ważnym elementem waszego spektaklu?
Katarzyna Słoboda: Julia Ciunowicz, która przygotowuje scenografię do WYPLATAJĄCYCH EMPIRII, jest artystką, która zajmuje się roślinami w przestrzeniach galeryjnych, ale też prowadząc warsztaty i badania wokół tradycyjnych metod wyplatania czy farbowania tkanin. W swojej praktyce czerpie z roślin powszechnie dostępnych i sezonowych. Kiedy zbiera rośliny do swoich prac, to robi to tuż przed koszeniem, nie zbiera też wszystkiego, co widzi. Również Mona Rena przygotowująca kostiumy we współpracy z Anną Jachymek i Blanką Byrwą, pracuje między innymi z naturalnymi tkaninami i elementami botanicznymi czy glonami. Rozmawiałyśmy o tym, dlaczego interesuje nas, żeby rośliny zaistniały w przestrzeni performatywnej i pojawił się taki argument, iż zapraszamy osoby do sytuacji, która jest oderwana od natury, ale ci ludzie mogą dzięki działaniom na scenie coś innego zobaczyć w swoich relacjach z więcej-niż-ludzkim światem. W miejscach, które są teraz teatrami czy galeriami rosły kiedyś lasy lub łąki. Sztuka pozwala na inny rodzaj spotkania z tym światem, uruchomienie innego rodzaju percepcji, może bardziej intensywnej niż w codziennych doświadczeniach przyrody. Performowanie w na przykład w lesie ma duże ograniczenia. Nie możemy tam zaprosić dwustu osób, bo to się skończy po prostu dewastacją miejsca, zadeptaniem roślin. A z kolei jeżeli zdecydujemy się na działanie w formie spaceru, to będzie mogło na niego przyjść piętnaście osób.
ZB: Czy w ramach pracy dramaturgicznej prowadziłaś research związany z tematem waszej pracy?
KS: Sprawdziłam w jaki sposób wyplatanie jest obecne w różnych mitologiach. Okazało się, iż w bałtyckim folklorze była bogini Laima, którą często przedstawiano jako prządkę wyplatającą ludzki los. Z kolei w folklorze fińskim są dwie siostry – Päivätär i Kuutar – boginie nocy i dnia, które wyplatają sieć doby. Okazało się, iż te wątki są obecne nie tylko w tych fundamentalnych mitologiach, greckiej czy rzymskiej, ale też tych, które są bliższe terenom, na których pracujemy. Najbardziej jednak interesują mnie sploty więcej-niż-ludzkie: pajęczyny, gniazda ptaków, sieci grzybni i tak dalej. Ważnym punktem odniesienia zaproponowanym przez Aleksandrę jest Robin Wall Kimmerer i to, jak łączy nauki ścisłe z wiedzą rdzenną i ucieleśnioną.
AB: Mniej interesuje nas przedstawianie konkretnych historii czy mitów, a bardziej wyplatanie historii ze spotkania, w którym jesteśmy razem z osobami performującymi i pozostałymi współrealizatorami. W kontekście WYPLATAJĄCYCH EMPIRI mówię o przeplataniu przeszłości z przeszłością i teraźniejszością, co może brzmieć abstrakcyjnie. Dla mnie jest to zauważanie, jak wiele procesów składa się na to, iż coś dzieje się w określony sposób w danym momencie. Ten spektakl jest nie o wyplataniu, ale też tworzy się poprzez wyplatanie, co stawia przede mną jako choreografką interesujące wyzwanie.
ZB: jeżeli dobrze rozumiem, wyplatanie jest dla was metaforą oddającą relacje z więcej-niż-ludzkim światem i relacje w procesie, ale też fizyczną i materialną praktyką. Z jakimi innymi praktykami pracujecie na scenie?
AB: Ta praca bazuje na ostatnich ośmiu latach mojej solowej pracy – praktyk artystycznych, w które zagłębiałam się w lasach, na polach i w parkach. Osoby, które zaprosiłam w większości też mają takie doświadczenia albo po prostu otwartość na nie. Jednym z aspektów performatywnych, który mnie ciekawi w tej pracy dotyczy tego, w jaki sposób można przenieść na scenę fizyczność osadzoną poza sceną, poza studiem. Drugim aspektem jest wyplatanie jako negocjacja między napięciem, rozluźnieniem i przestrzenią pomiędzy nimi – to jest jakość, z którą pracujemy. Interesuje mnie też przeplatanie obecności osób odbiorczych z performującymi. Bardzo ważne jest dla mnie, żeby wymiana między nimi odbywała się na poziomie kinestetycznym, żeby ta praca była mniej do oglądania, a bardziej do fizycznego odbierania. Chodzi o stworzenie przestrzeni i czasu, w której ciała mogły by odetchnąć. Bardzo zależy mi na odejściu od czasowości wydarzenia na rzecz czasowości trwania. Chciałabym, żeby ten spektakl nie był efektowny, tylko „afektowny”, żeby nie atakować systemu nerwowego fajerwerkiem, tylko zaproponować mu stan zanurzenia. Żeby mitologia ucieleśniona w kościach performerek dotarła do kości osób odbiorczych, potrzeba tego spędzonego razem czasu.
ZB: Jaki układ widowni proponujecie dla takiego wydarzenia?
AB: Publiczność będzie siedziała z czterech stron sceny. Myślę, iż taki układ powoduje, iż widzowie i widzki nie są odcięte od wydarzenia. jeżeli siedzę na widowni i widzę innych widzów wokoło, to nie pozwala mi zapomnieć o tym, iż wszyscy tu jesteśmy i współtworzymy tę sytuację.
ZB: Na czym polega praca dramaturżki spektaklu, który koncentruje się na tworzeniu doświadczenia, a nie przedstawieniu określonych scen czy jakości?
KS: Kiedy wczoraj rozmawiałyśmy z Aleksandrą o dramaturgii, powiedziała, iż dramaturgia tego spektaklu będzie rosła jak grzyby po deszczu. Wydało mi się to interesujące, bo to powiedzenie wskazuje, iż grzyby rosną szybko, a wcale tak nie jest, zwłaszcza procesy w grzybni są długotrwałe. Bardzo spodobało mi się porównanie dramaturgii do procesu rozwoju grzyba, bo w tym procesie wiele jest elementów niedostępnych dla ludzkiego oka, wydarza się wewnątrz, jest powolną pracą materii.
ZB: Jako dramaturżka jesteś obserwatorką grzybów, czy raczej matką grzybni? A może matką-grzybnią? (śmiech)
KS: Chyba bardziej siostrą (śmiech). Widzę te grzyby, które już wyrosły, ale jako osoba, która nie performuje nie mam całkowitego dostępu do tego, co się dzieje pod spodem. Oddziałuje to jednak na moje czucie, moja wyobraźnia i zmysły są pobudzane. Fascynuje mnie to i nie chcę naruszać tego procesu po to, żeby zobaczyć dokładnie, co tam się dzieje. Obserwacja i wyobraźnia to moje narzędzia. Z każdym dniem lepiej widzę, co się dzieje z ciałami biorącymi udział w procesie.
ZB: interesujące jest dla mnie to, w jaki sposób język postantropocentryczny zmienia myślenie o choreografii, dramaturgii i oglądaniu.
KS: Miałam bardzo dobre wejście w proces WYPLATAJĄCYCH EMPIRII, bo niedawno zaczęłam Kurs Choreografii Eksperymentalnej Centrum w Ruchu i z pierwszego zjazdu w Burdągu przyjechałam z doświadczeniami pracy ruchowej w naturze. To poszerzone rozumienie choreografii, którym do tej pory zajmowałam się badawczo czy pisałam o nim, na kursie mogę sprawdzić na własnym ciele.
AB: W tym kontekście pojawia się pytanie, czym w ogóle jest choreografia. W moich ostatnich pracach choreografia jest strukturą, która trzyma wydarzenie, prowadzi, definiuje coś dla performerek, ale niekoniecznie narzuca formę. Dla mnie premiera nie jest końcem pracy. Przy tym projekcie zresztą mamy zaplanowane próby przed kolejnym pokazem, który odbędzie się w Pawilonie tańca i innych sztuk performatywnych w Warszawie. Te próby nie są po to, żeby coś zmieniać, tylko żeby wspierać to zgłębianie się w temat, zbliżanie się do tych ucieleśnionych mitologii.
ZB: Kto współtworzy WYPLATAJĄCE EMPIRIA?
AB: Performować będą Anna Steller, Dana Chmielewska i Katarzyna Ustowska-Gmerek, czyli artystki związane z Gdańskiem, oraz Tamara Olga Briks i Angelika Mizińska. Bardzo ważne są dla mnie jakości, doświadczenia i praktyki ruchowe, które te osoby wnoszą. Kostiumy przygotowuje Mona Rena Górska, artystka z Gdańska, która eksperymentuje z materiałami pochodzenia roślinnego, a scenografię wspomniana już przez Katarzynę Julia Ciunowicz.
ZB: A jakim środowiskiem pracy jest dla was Gdańsk, szczególnie jego nadmorska część?
AB: Ważne jest dla mnie wsparcie morza i jego współobecność przy tworzeniu tej pracy. Moja relacja z Bałtykiem jest bardziej ucieleśniona niż werbalna. Cieszę się, iż to właśnie Przestrzenie Sztuki Gdańsk i Stacja Orunia GAK umożliwiają nam realizację WYPLATAJĄCYCH EMPIRII.
KS: Z kolei ja dwa lata temu razem z Jakubem Gawkowskim kuratorowałam festiwal Narracje, który odbywał się w Oruni, gdzie znajduje się Stacja Orunia GAK, w której pracujemy. Więc czuję, iż też mam relację z miejscem, w którym teraz jesteśmy.
Spektakl powstaje w ramach programu Przestrzenie Sztuki – Taniec, którego operatorem w Gdańsku jest Instytut Kultury Miejskiej. Partnerami formatu „Premiera dużego formatu” są Gdański Archipelag Kultury Stacja Orunia oraz Pawilon tańca i innych sztuk performatywnych – nowy oddział Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie.
Zapraszamy na premierowe pokazy spektaklu na początku października:
2 października 2025 roku, czwartek, godz. 19:00
3 października 2025 roku, piątek, godz. 19:00
Stacja Orunia GAK, ul. Dworcowa 9, Gdańsk Orunia
Bilety: 25 zł / do kupienia na bilety24.pl lub w kasie przed spektaklem
WYPLATAJĄCE EMPIRIA
choreografia: aleks borys
dramaturgia i wsparcie kuratorskie: Katarzyna Słoboda
obsada tańcząca: Tamara Olga Briks, Dana Chmielewska, Angelika Mizińska, Anna Steller, Katarzyna Ustowska-Gmerek
przygotowanie głosu: Joanna Halszka Sokołowska
scenografia: Julia Ciunowicz
kostiumy: Mona Rena Górska
zespół kreacyjny (materiały użyte do stworzenia kostiumów): Katarzyna Przała Ceramyst (glina), Anna Jachymek (morszczyny i sieć), Blanka Byrwa (bioplastik)
produkcja: Instytut Kultury Miejskiej w Gdańsku w ramach programu Przestrzenie Sztuki – Taniec
partnerzy: Gdański Archipelag Kultury Stacja Orunia, Pawilon tańca i innych sztuk performatywnych – nowy oddział Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie
__
Zadanie finansowane ze środków Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach programu Przestrzenie Sztuki – Taniec, realizowanego przez Narodowy Instytut Muzyki i Tańca.
Operatorem programu w Gdańsku w latach 2024-2025 jest Instytut Kultury Miejskiej.