Naczelna Rada Łowiecka podjęła „ostateczną” uchwałę. Wizerunek łowiectwa ma budować „profesjonalna firma”.
Nowym obyczajem Naczelnej Rady Łowieckiej stało się zamieszczanie krótkich relacji z posiedzeń. Marcin Możdżonek – niekiedy w towarzystwie innych członków rady – omawia uchwały. Z ostatniego filmu wynika, iż najważniejszym punktem XVI zgromadzenia była „ciekawa” dyskusja na temat promocji łowiectwa i walki z hejtem…
Jej wynikiem jest uchwała ostateczna, która postawiła Zarządowi Głównemu PZŁ twarde ultimatum. Do 10 grudnia ma zostać znaleziona profesjonalna firma, której zadaniem będzie walka w przestrzeni publicznej hejteram i nieprzychylnymi dziennikarzami.
Ambitny plan
Prezes rady przypomniał nam, iż rok temu podniósł składkę o 100 złotych. Z mojej strony dodam, iż środki miały zostać przeznaczone na: modernizację administracji łowieckiej, ochronę bioróżnorodności, edukację ekologiczną oraz lepszą komunikację.
Marcin Możdżonek otwarcie przyznał, iż ten ambitny plan nie został zrealizowany. Skoncentrował swoją krytykę na pracy rzecznika prasowego, którego „nie widać w mediach”. Takie publiczne stawianie zarzutów i „ostateczny” charakter uchwały sugeruje, iż okres bezkonfliktowego współdziałania między NRŁ a ZG PZŁ dobiega końca.
Mit „profesjonalnej firmy”
Coraz częściej słychać krytyczne głosy myśliwych, a zasięgi materiałów wideo rady cały czas spadają. Pomimo tego, część środowiska przez cały czas wierzy, iż istnieje prosta recepta na poprawę wizerunku.
W tym miejscu należy zadać najważniejsze pytanie: Czy wystarczy podnieść składkę o 100 złotych i zatrudnić „profesjonalną firmę”, aby zneutralizować negatywny przekaz? Czy wydanie „grubych milionów” na kampanie reklamowe, bilbordy i teksty sponsorowane magicznie odmieni wizerunek łowiectwa w oczach społeczeństwa?
Łowiectwo to nie proszek do prania! Nie ma na rynku agencji, która dysponuje „tajemnymi zaklęciami” PR. Budowanie pozytywnego wizerunku wymaga długofalowej, organicznej i spójnej pracy zespołu, którego prezes rady przez dwa lata nie stworzył.
Zmarnowany potencjał
Lata temu miałem zaszczyt kierować zespołem, który wypracował i wdrożył koncepcję budowania pozycji miesięcznika „Łowiec Polski”. Jej niekwestionowanym sukcesem był ogólnopolski program edukacji ekologicznej dla dzieci i młodzieży – „Ożywić pola”.
Projekt był realizowany przez 14 lat i łączył ochronę bioróżnorodności z edukacją ekologiczną. Dzięki temu zdobywaliśmy dofinansowanie z Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska. Corocznie angażował kilkanaście tysięcy uczestników z ponad stu szkół, co przez osoby zajmujące się szeroko rozumianą edukacją, było wielkim sukcesem.
W ciągu tych lat udało się stworzyć wspaniały zespół złożony z myśliwych i nauczycieli. Niestety, nikt w Polskim Związku Łowieckim nie był zainteresowany nie tylko kontynuacją tego projektu, ale przede wszystkim wykorzystaniem doświadczenia i potencjału tych ludzi.
Czas na działanie
Wszyscy w środowisku myśliwskim doskonale wiedzą, w jakich obszarach należy działać. Mimo to, nasz „łowiecki parlament” i jego komisje problemowe przez dwa lata nie zdołały wymyślić niczego konstruktywnego. Pomysł zatrudnienia „profesjonalnej firmy” jest wyłącznie dowodem na strategiczną pustkę, ale może stać się również symbolem wyjątkowego marnotrawstwa środków…
Nie twierdzę, iż jedyną i najlepszą formą promocji był magazyn „Ostoja”, targi „Hubertus EXPO”, czy projekt „Ożywić Pola” – można wymyślić sto innych!
Czytając komentarze myśliwych pod postami widać wyraźnie, iż są znużeni ciągłym gadaniem i oczekują konkretnych, merytorycznych i długofalowych działań. Najwyższy czas przejść od deklaracji do realizacji!