W lipcu zaczęły obowiązywać przepisy, które zmieniły zasady korzystania z deszczówki w gospodarstwach domowych. Dotychczas powszechnie wykorzystywana do podlewania ogrodów, trawników czy mycia samochodów, woda opadowa została objęta nowymi ograniczeniami. Decyzja rządu była odpowiedzią na rosnące obawy dotyczące zanieczyszczeń, jakie mogły trafiać do gleby wraz z wodą spływającą z dachów pokrytych niebezpiecznymi materiałami.

Fot. Warszawa w Pigułce
Zakaz używania deszczówki wszedł w życie. W lipcu zmieniły się zasady korzystania z wody opadowej
Od 1 lipca weszły w życie nowe przepisy ograniczające możliwość korzystania z deszczówki. Zgodnie z nowelizacją prawa wodnego, woda opadowa spływająca z dachów pokrytych materiałami zawierającymi szkodliwe substancje, takie jak azbest czy ołów, nie mogła być już wykorzystywana do podlewania roślin, trawników, a także do mycia tarasów i samochodów.
Dlaczego wprowadzono zakaz?
Deszczówka, mimo iż przez lata była uznawana za ekologiczne i oszczędne rozwiązanie, może stać się źródłem niebezpiecznych zanieczyszczeń. Badania wykazały, iż woda spływająca z niektórych pokryć dachowych zawierała szkodliwe substancje, które mogły przenikać do gleby i stwarzać zagrożenie dla zdrowia. Z tego powodu w lipcu ograniczono jej wykorzystanie w gospodarstwach domowych, wprowadzając surowe kary za łamanie przepisów.
Co groziło za złamanie zakazu?
Za używanie deszczówki wbrew nowym regulacjom groziły mandaty sięgające kilkuset złotych, a w skrajnych przypadkach choćby kary więzienia. Restrykcyjne przepisy dotyczyły przede wszystkim osób wykorzystujących wodę opadową do celów innych niż spłukiwanie toalet czy podlewanie roślin doniczkowych.
Skutki nowych regulacji
Zmiany, które zaczęły obowiązywać w lipcu, wywołały duże poruszenie wśród właścicieli domów jednorodzinnych. Wielu z nich inwestowało wcześniej w systemy zbierania deszczówki, licząc na oszczędności i wsparcie środowiska. Teraz część instalacji mogła być wykorzystywana wyłącznie w ograniczonym zakresie.
Eksperci podkreślali, iż choć zakaz był kontrowersyjny, miał na celu ochronę zdrowia publicznego i zapobieganie degradacji środowiska. Nowe przepisy miały także zachęcić właścicieli nieruchomości do stosowania bezpieczniejszych materiałów budowlanych w przyszłości.