Setki Polaków dostaną pisma z urzędów. Nie wiedziałeś, iż nie możesz, ale kara Cię nie ominie. To choćby milion złotych

1 tydzień temu

NIK opublikował druzgocący raport w którym wskazał niedociągnięcia urzędów. Te z kolei w odpowiedzi na raport uruchomiły gigantyczne kontrole. Sypią się ogromne kary i nie pomoże tłumaczenie, iż się nie wiedziało. Chociaż w większości przypadków tak właśnie jest.

Fot. Shutterstock / Warszawa w Pigułce

Właściciele działek i ogrodów otrzymują wezwania do usunięcia nielegalnych elementów. Za krzew, altankę czy utwardzoną nawierzchnię grozi mandat. Urzędy ruszyły z kontrolami po druzgocącym raporcie NIK.

Lipiec przyniósł rewolucję na działkach. Roślina legalna dziś może być zakazana jutro

Jak czytamy na stronach rządu, w lipcu 2025 roku Komisja Europejska rozszerzyła listę gatunków inwazyjnych o kolejne 26 roślin i zwierząt. Rozporządzenie wykonawcze Komisji Europejskiej 2025/1422 z dnia 17 lipca 2025 roku zmieniło wykaz inwazyjnych gatunków obcych stwarzających zagrożenie dla Unii. Unijna lista obejmuje w tej chwili 88 gatunków, które mogą zagrażać lokalnym ekosystemom. Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska aktualizuje polskie rozporządzenia na podstawie decyzji Komisji Europejskiej.

Termin wejścia w życie rozporządzenia dla większości gatunków to 7 sierpnia 2025 roku, a w przypadku dwóch gatunków, bobra kanadyjskiego oraz norki amerykańskiej, będzie to 7 sierpnia 2027 roku. Właściciele działek nie zawsze wiedzą, iż roślina kupiona legalnie w tym roku może być zakazana w następnym. Portal gov.pl podaje, iż niektóre z 24 inwazyjnych gatunków obcych, o które została poszerzona lista unijna, są w tej chwili przetrzymywane w uprawie lub hodowli, między innymi rak niebieski, piskorz amurski czy grubosz Helmsa.

Raport NIK ujawnił zaniedbania. Gminy nadrabiają zaległości

Portalsamorzadowy.pl informuje, iż raport Najwyższej Izby Kontroli z maja 2025 roku pokazuje, jak z inwazyjnymi gatunkami radzą sobie gminy. W ustawie o gatunkach obcych, która weszła w życie 18 grudnia 2021 roku i miała za zadanie dostosować krajowy system zwalczania inwazyjnych gatunków obcych do wymagań rozporządzenia Parlamentu Europejskiego, istotną rolę powierzono wójtom, burmistrzom oraz prezydentom miast.

NIK negatywnie oceniła działania administracji publicznej w zakresie rozpoznania i zwalczania inwazyjnych gatunków obcych roślin i zwierząt. Większość skontrolowanych przez NIK 12 gmin nie zdefiniowała prawidłowo zadań związanych ze zwalczaniem gatunków inwazyjnych w gminnych programach ochrony środowiska. Organy administracji publicznej przez lata zaniedbywały swoje obowiązki w zakresie kontroli terenu. Teraz gminy nadrabiają zaległości, a właściciele działek płacą za to cenę. Kontrole objęły zarówno prywatne ogrody, jak i Rodzinne Ogródki Działkowe w całej Polsce.

Cztery główne problemy podczas kontroli

Inspektorzy zwracają uwagę na nielegalne nasadzenia roślin z gatunków inwazyjnych. Bożodrzew gruczołkowaty, kolczurka klapowana, niektóre odmiany trzciny, niecierpek gruczołowaty czy rdestowce to tylko część zakazanych gatunków. Wiele osób sadzi je nieświadomie, traktując jako ozdobę ogrodu. Każda taka roślina może skutkować mandatem do 5000 złotych.

Druga grupa problemów dotyczy drobnych budowli stawianych bez zgłoszenia. Altana powyżej 35 metrów kwadratowych wymaga zgłoszenia do starostwa powiatowego przed rozpoczęciem budowy. Wiata, zbiornik na wodę czy niewielka szopa również podlegają regulacjom budowlanym. Trzeba złożyć prosty formularz ze szkicem i poczekać 21 dni na milczącą zgodę urzędu. Brak zgłoszenia to samowola budowlana, która może kosztować kilka tysięcy złotych.

Trzeci obszar kontroli to zmiany w ukształtowaniu terenu. Podwyższenie poziomu gruntu, utwardzenie nawierzchni czy wyrównanie działki wymagają często zgłoszenia do urzędu. Czwarty problem to składowanie gruzu, odpadów budowlanych czy nielegalnych materiałów. choćby sterta starych płytek lub resztek po remoncie może narazić właściciela na karę, jeżeli urząd uzna, iż mamy do czynienia z nielegalnym składowiskiem.

Skala kar od 500 złotych do miliona

Wysokość kar zależy od rodzaju wykroczenia. Za brak zgłoszenia drobnych prac budowlanych urząd może nałożyć mandat od 500 złotych. Za nielegalne zmiany w terenie i niewłaściwe nasadzenia kara wzrasta do 5000 złotych. W skrajnych przypadkach naruszeń ochrony środowiska, głównie w przypadku dużych gruntów lub działań firm, sankcje mogą sięgać choćby miliona złotych.

Urzędy powołują się na trzy główne podstawy prawne. Pierwsza to ustawa o ochronie przyrody, która reguluje kwestie gatunków inwazyjnych. Druga to prawo budowlane, które określa zasady zgłaszania i pozwoleń na budowę. Trzecia to ustawa o planowaniu i zagospodarowaniu przestrzennym, która wskazuje, co można robić na poszczególnych działkach.

Lista roślin, które mogą kosztować majątek

Portal gov.pl udostępnia listę gatunków inwazyjnych na stronie Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Lista dzieli gatunki na dwie kategorie. Do pierwszej grupy należą między innymi barszcz Sosnowskiego i barszcz Mantegazziego, które powodują poważne oparzenia skóry. Barszcz Sosnowskiego to jedna z najbardziej niebezpiecznych roślin inwazyjnych w Polsce, która wypiera rodzime gatunki roślin i zmienia strukturę siedlisk. Dawniej rośliny te sprowadzano do Polski. W literaturze PRL pisano, iż roślina kwitnie obficie, daje dużo nektaru i może być źródłem miodu. W folderach propagandowych PRL promowano więc jej „użyteczność” dla rolnictwa, jako pasza, jak również dla pszczelarstwa. Problem w tym, iż choć pszczoły rzeczywiście odwiedzały kwiatostany barszczu, miód z tej rośliny miał specyficzny smak i nie był wysoko ceniony, a sama uprawa prowadziła do rozprzestrzeniania się niebezpiecznego chwastu.

W drugiej grupie roślin znajdziemy bożodrzew gruczołowaty, kolczurkę klapowaną, niecierpka gruczołowatego oraz różne gatunki rdestowców. Nawłoć kanadyjska występuje już na obszarze całego kraju i skutecznie wypiera rodzime gatunki. Problem stanowią też rośliny akwarystyczne, które ludzie wyrzucają do naturalnych zbiorników wodnych. Pistia rozetkowa, drobna roślina akwarystyczna nazywana też sałatą wodną, trafiła na unijną listę gatunków inwazyjnych 2 sierpnia 2024 roku. Od tego dnia obowiązuje zakaz przetrzymywania, sprzedaży i wwozu rośliny na teren UE.

Altana wymaga zgłoszenia, choćby jeżeli jest mała

Budowa altany do 35 metrów kwadratowych nie wymaga pozwolenia na budowę, ale wymaga zgłoszenia w starostwie powiatowym. Zgłoszenie należy złożyć przed rozpoczęciem prac budowlanych. Formularz zawiera dane osobowe właściciela, opis projektu, lokalizację na działce oraz planowany termin rozpoczęcia prac. Do zgłoszenia trzeba dołączyć mapę sytuacyjną oraz szkic altany. Urząd ma 21 dni na wniesienie sprzeciwu. jeżeli w tym czasie nie otrzymasz żadnego pisma, możesz rozpocząć budowę. To zasada milczącej zgody.

Jeśli jednak rozpoczniesz prace przed upływem 21 dni lub w ogóle nie złożysz zgłoszenia, będzie to traktowane jako samowola budowlana. Wtedy czeka cię konieczność legalizacji, opłata legalizacyjna oraz możliwy mandat. Altana powyżej 35 metrów kwadratowych wymaga już pełnego pozwolenia na budowę. To bardziej skomplikowana procedura wymagająca projektu architektonicznego. Dodatkowo musisz zachować odpowiednie odległości od granicy działki. jeżeli ściana altany nie ma okien ani drzwi, minimalna odległość wynosi 3 metry. Gdy ściana posiada okna lub drzwi, odległość wzrasta do 4 metrów.

Zbiorniki bezodpływowe pod lupą urzędników

Właściciele działek z szambami muszą przechowywać rachunki za wywóz nieczystości przez minimum trzy lata. Umowa z firmą asenizacyjną musi być aktualna. Kontrolerzy weryfikują, czy zbiorniki są wykonane zgodnie z przepisami. Amatorskie konstrukcje z kręgów betonowych bez dna są nielegalne i skutkują mandatem. Odprowadzanie ścieków do rowów czy pobliskich cieków wodnych to poważne wykroczenie, które może kosztować kilka tysięcy złotych kary.

NIK podaje przykład z kontroli, w którym w Urzędzie Miasta i Gminy w Gryfinie burmistrz przeprowadził działania zaradcze wobec inwazyjnych gatunków obcych znajdującego się na dwóch działkach będących własnością gminy dopiero w trakcie kontroli NIK, mimo iż otrzymał zgłoszenia obecności inwazyjnych gatunków obcych w tych miejscach odpowiednio 18 maja 2023 roku oraz 21 czerwca 2023 roku. To pokazuje, iż choćby organy administracji publicznej zaniedbują swoje obowiązki, a teraz próbują nadrobić zaległości kontrolując prywatne działki.

Co to oznacza dla ciebie

Nawet jeżeli masz własną działkę od lat, musisz przestrzegać aktualnych przepisów. Urzędnicy mogą przeprowadzać kontrole bez wcześniejszego zawiadomienia. Sprawdzają nasadzenia, budowle, sposób gospodarowania odpadami i stan szamb. To nie są przypadkowe akcje. Gminy prowadzą systematyczne kontrole na podstawie planów zagospodarowania przestrzennego oraz przepisów o ochronie środowiska.

Jeśli otrzymasz pismo z urzędu, nie ignoruj go. Brak reakcji oznacza automatyczne nałożenie kary. choćby jeżeli uważasz, iż masz rację, lepiej się odezwać i wyjaśnić sprawę. Czasami można uniknąć kary, zgłaszając budowę czy nasadzenia z opóźnieniem. Koszt legalizacji wynosi zwykle od 2500 do 5000 złotych, co często jest tańsze niż mandat i nakaz rozbiórki.

Przed posadzeniem nietypowej rośliny lub drzewa warto sprawdzić listę gatunków inwazyjnych na stronie Generalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Lista jest aktualizowana regularnie. Roślina kupiona legalnie w tym roku może trafić na listę zakazanych w następnym. Jak informuje portal gov.pl, ustawa o gatunkach obcych przewiduje 6 miesięcy od umieszczenia gatunku na liście inwazyjnych gatunków obcych stwarzających zagrożenie dla Unii na złożenie wniosku o zezwolenie na przetrzymywanie zwierzęcia domowego lub pozbycie się rośliny.

Każda drobna budowa powinna być zgłoszona do gminy lub starostwa. Często wystarczy prosty formularz i szkic. To zabezpieczenie przed przyszłymi problemami. Prowadzenie dokumentacji wszystkich większych transakcji i prac na działce to najlepsza ochrona. Rachunki, umowy, zezwolenia powinny być zachowane w segregatorze. Warto też skonsultować się z lokalnym urzędem przed większymi zmianami w ogrodzie.

Urzędnicy nie żartują. System jest coraz bardziej zautomatyzowany, a gminy korzystają z nowych technologii do monitorowania zmian na działkach. Zdjęcia satelitarne i fotografie lotnicze pozwalają łatwo wychwycić nowe budowle czy zmiany w zagospodarowaniu terenu. Działka to wciąż własność prywatna, ale podlega przepisom prawa. Niewiedza nie chroni przed konsekwencjami. choćby jeżeli nie wiedziałeś, iż posadzona roślina jest inwazyjna lub iż altana wymaga zgłoszenia, musisz ponieść konsekwencje.

Idź do oryginalnego materiału